Kokoro Cup to turniej z tradycjami i słynie z tego, że zapraszani są najlepsi zawodnicy z kraju i zagranicy. To gwarantuje, że walki zawsze stoją na najwyższym poziomie. I choć w tym roku, przez panującą na świecie pandemię, zawodników z zagranicy było jak na lekarstwo (3 drużyny) to z polski zameldowało się ponad 30 klubów było więc na co popatrzeć. Nas najbardziej interesowała niedziela ponieważ tego dnia w Warszawie walczyli zawodnicy z SKKK. Najlepiej spisał się aktualny wicemistrz Polski Olaf Szempliński, który w pierwszej walce szybko rozprawił się z zawodnikiem z Zielonki kończąc walkę przed czasem. Podobnie jak w ostatnich mistrzostwach Polski Juniorów młodszych w finale spotkał się z aktualnym mistrzem Polski Kamilem Wróblewskim. Walka był bardzo wyrównana i sędziowie zarządzili dodatkowe dwie minuty. W dogrywce przeciwnik wykonał zaskakujące kopnięcie w głowę i otrzymał waazari. Do końca walki zostało zbyt mało czasu, żeby odrobić stratę i Olaf ponownie musiał pogodzić się z drugim miejscem.

  • w poprzednich pojedynkach tych zawodników widać było przewagę fizyczną Wróblewskiego lecz dziś siły były wyrównane – komentuje shihan Piotr Zembrzuski - Olaf walczył bardzo rozważnie i do zwycięstwa zabrakło odrobinę szczęścia.

Inną zawodniczką, która śmiało może mówić o pechu jest Ewa Gołaszewska. W pierwszej walce wylosowała bardzo wymagającą zawodniczkę z Kobierzyc, z którą stoczyła aż trzy 2 minutowe rundy. Po wygranej Ewa miała tylko 2 minuty, żeby dojść od siebie w wyjść do kolejnej walki. Nasza zawodniczka dzielnie walczyła, lecz nie mogła wiele zrobić, ponieważ nie zregenerowała sił po poprzednim starciu. Jakby tego było mało zawodniczka z Rawy Mazowieckiej wcześniej nie stoczyła żadnej walki była więc całkowicie wypoczęta. Ostatecznie Ewa zajęła trzecie miejsce.

  • Ewa podła ofiarą regulaminu, który organizator przyjął, aby szybciej „pozbyć” się z sali osób, które odpadły z turnieju – mówi shihan Piotr – ale przy okazji wylał przysłowiowe dziecko z kąpielą, ponieważ nie stworzył równych szans i przez to skrzywdził dobrą zawodniczkę.

Kolejną reprezentantką SKKK, która przywiozła brązowy krążek z Warszawy jest Natalia Hajn. Choć co tylko w jej mocy to do finału przeszła jaj koleżanka z zaprzyjaźnionego toruńskiego klubu.

W ty roku to jeszcze nie koniec zmagań szczycieńskich karateków, bowiem już za dwa tygodnie 19 grudnia zameldują się na corocznym turnieju w Bartoszycach. Wszystkim zawodnikom gratulujemy i życzymy dużo zdrowia.